niedziela, 28 kwietnia 2013

Rzodział 10. Porno.

Od kiedy wyszłam z domu, cały ten czas siedziałam w barze pijąc drinka za drinkiem do tego stopnia że się schlałam i nie miałam pojęcia kim jestem i gdzie jestem ani nawet dokąd mam iść.
Kiedy alkohol wyparował ze mnie do momentu kiedy mogłam jakoś pomyśleć, postanowiłam wrócić do domu. Jakby nie patrzeć było już grubo koło drugiej w nocy i miałam nadzieję że nie zastanę tam czegoś, czego bym nie chciała.
Szłam przysłowiowym slalomem o mały włos nie zaliczając pocałunku z chodnikiem. Jedynym plusem tego wszystkiego było że chociaż na chwilę zapomniałam co się wokół mnie dzieje.
Kiedy otworzyłam drzwi, od razu usłyszałam dźwięki, których miałam nadzieje uniknąć. Oni serio...
Generalne stęknie, jęczenie i krzyczenie "Mocniej, wchodź mocnej, zaraz dochodzę". Myślałam że już to załatwili po moim wyjściu a oni mają chyba jakieś czujniki albo radary i wiedzą kiedy przychodzę. Oh god, why?
Przed oczami z lekka mi się rozmazywało ale ujrzałam siedzącego na kanapie Sungjonga , próbującego zagłuszyć dźwięki dochodzące z pokoju Gyu i Nama.
- Dongwoo, wrócił? - Zapytałam opadając bezwładnie obok chłopaka.
- Kto?! - Krzyknął.
- DONGWOO! CZY WRÓCIŁ?! - Wrzasnęłam, przebijając dźwięki tv.
- NIEEE! JAK POLECIAŁ TAK GO NIE MA! - Odpowiedział, wracając do przerwanej czynności. Tego mogłam się spodziewać.
- SUNGGYU! ZRÓB BARDZIEJ POŻĄDANY WYRAZ TWARZY! WOOHYUN BARDZIEJ ENERGICZNIE BO NIKT TEGO NIE KUPI! - Usłyszałam głos przyjaciółki. Please, kill me.
 Westchnęłam ciężko, musieć słuchać tych krzyków z pokoju. Ludzie, dochodziła trzecia a oni darli sie jakby coś ich gwałciło. Nie, chwila. Oni siebie gwałcą. Tak, to ma większy sens.
 Że jeszcze sąsiedzi nie wezwali policji. Zaczęłam odpływać, kiedy ktoś zapukał do drzwi. Może jednak sąsiedzi mieli dosyć? Wstałam niechętnie i otworzyłam. Ujrzałam przed sobą dwóch policjantów i...Dongwoo.
- Witam, dostaliśmy zgłoszenie że jakiś chłopak biega nago po ulicy. Kiedy nas zobaczył, zaczął tak szybko biec że nie mogliśmy go złapać aż nam się udało. Czy zna go pani? - Zapytał jeden z nich.
- Niestety tak. Przepraszam za kłopot. Czy są jakieś szkody? - Zapytałam z litościwym wyrazem twarzy.
- Jedna pani dostała zawału i zmarła.
- TY IDIOTO! ZABIŁEŚ NIEWINNĄ KOBIETĘ! - Wrzasnęłam na chłopaka, który na to uśmiechnął się dumnie mówiąc:
- Yaaah...mam takiego dużego że ludzie umierają na jego widok.
- Zamknij się! - Walnęłam go w czoło i wciągnęłam do domu, i zwróciłam się do policjantów.
- Przepraszam za niego. Obiecuję że więcej do tego nie dopuszczę.
- Mamy nadzieje. Dziękujemy i życzymy miłej nocy. - Pożegnali się i odeszli a ja zamknęłam drzwi i kopnęłam chłopaka tak mocno w tyłek że padł jak kłoda.
- ZA CO TO?! - Zawył.
- Za miłość do ojczyzny! Jeszcze się głupkowato pytasz?! Zabiłeś staruszkę! Nie jest ci z tym teraz źle?!
- Nie... Dlaczego? Przecież mam się czym.. - przerwał bo gdy usłyszał krzyki dochodzące z pokoju Gyu i Nama, zapytał rozpaczliwie. - CO SIĘ TAM DZIEJE?! ZACZĘLI BEZE MNIE?! - Nagle sie podniósł i chciał wejść do pokoju, ale jedyne co mu się udało to przypierzyć z całej siły w drzwi, że jego plama na czole zrobiła się bardziej czerwona.
-WPUŚCIE MNIE! JAK MOGLIŚCIE!? TO BYŁ MÓJ POMYSŁ! WY ZŁODZIEJE! - Jego rozpacz odbiła się w całym, domu, że chyba obudziła Myungsoo, który wyszedł z pokoju, pytając zaspanym głosem:
- Czego się drzesz, debilu?! Ludzie próbują spać! I weź się ubierz!
- Zamilcz, gnojku! Coś ci się nie podoba?! - Podniósł się i zaczął kręcić biodrami w kierunku chłopaka, który o mały włos nie zwymiotował. Starał się udawać twardego ale coś mu to słabo szło. Wkurzył się, poszedł do kuchni i wrócił stamtąd z nożyczkami, kierując je na Dongwoo.  
- JESZCZE JEDNO SŁOWO, A UTKNĘ TĄ TWOJĄ DUMĘ I ZROBIĘ SOBIE Z NIEJ KIEŁBASĘ! - Krzyknął Kim, spoglądając na przestraszonego Dongu, który skulił się kącie i zaczął szlochać, mówiąc:
- Chcę do mamy... nie...do Hoyi... HOYA! -Krzyknął i znów chciał wybiec z domu, ale Sungjong podstawił mu nogę i Dongwoo po raz kolejny z rzędu zaliczył upadek.
- Może byś się ubrał, hyung? - Zapytał, przełączając kanał i zagryzając kanapkę.
Od tego wszystkiego czułam się jakby miała mi wybuchnąć głowa. Wszędzie tylko wrzaski. Dongu sie pozbierał z podłogi i poszedł do pokoju z płaczem.
Myungsoo spojrzał na mnie, prychnął i zapytał:
- Co się dzieje w tym cholernym pokoju, obok?! - Podszedł do tych drzwi i zaczął walić, krzycząc:
- ZAMKNIJCIE MORDY! JEST NOC A WY SIĘ WYDZIERACIE JAKBY WAS KTOŚ GWAŁCIŁ! - Nagle wszystko ucichło i było tylko słychać otwierane drzwi, zza których wyszli Gyu i Woohyun. Widząc ich o mały włos nie zemdlałam. Oboje byli...cali w spermie. Że tak powiem..ONA Z NICH SPŁYWAŁA! Nie wiecie nawet jaki to był chory widok. Ich twarze były czerwone, a oddechy szybkie. No teraz to wyglądali jak typowi napaleni zboczeńcy. Moje życie zostało zrujnowane. Ten widok zostanie ze mnę do końca życia.
- Jezu...dlaczego..wyszliście stamtąd tak wy...-nie skończyłam, bo to nie był koniec chorych widoków. Ann wyglądała niemal identycznie tylko że na jej twarzy widniał uśmiech.
- MAMY TO! - Krzyknęła, wbijając we mnie wzrok. - Dlaczego tak na mnie patrzysz? - Zapytała. Miałam ochotę się rozpłakać.
- Idziemy pod prysznic, trochę się odświeżyć. - Powiedział Woohyun, łapiąc Sunggyu za ręke i kierując się z nim w kierunku łazienki, aż oślepił ich błysk flesza. To Sungjong zrobił zdjęcie z diabelskim uśmiechem, mówiąc:
- Będzie, głośno... - Powiedział i pobiegł do pokoju, w którym się zamknął, śmiejąc sie jak opętany. Ci tylko wzruszyli ramionami i zamknęli się w łazience. Myungsoo, wrócił do swojego snu. 
Ponownie spojrzałam na swoją przyjaciółkę, po czym odwróciłam się i zaczęłam rozglądać, dokąd to bym mogła się udać, żeby już nikogo nie widzieć. Nie miałam niestety gdzie iść. Usiadłam zrezygnowana na kanapie, słysząc śmieszy dobiegające z łazienki. Nie. Miałam dosyć.
 Dlaczego to wszystko zdarzyło się mi? Cóż, chyba byłam sobie winna. Chciałabym teraz stąd wyjść i nie wracać, ale nie mogłam z dwóch powodów.
Nie chciałam zostawiać tej bandy jaskiniowców samych, zwłaszcza że menadżera jak nie było tak nie było.
A po za tym...mimo wszystko to dziwnie zabrzmi. Przywykłam do nich. Nie mogę ich tak.. porzucić? Przywiązałam się, chociaż to totalni idioci, mają w sobie coś niezwykłego poza bieganiem nago i płaczem nad spalonym jedzeniem. Są jedyni i nie powtarzalni. Nie znalazłabym drugich takich jak oni. Może i zachowują się najgorzej jak tylko mogą, ale przynajmniej będę miała ciekawe wspomnienia z wakacji.
   

3 komentarze:

  1. ekhem. ciekawa historia ^^ pisz dalej ~

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż mi się wydaje, że tu jest też coś o mnie... ta Ann jest jak ja XD a to jest genialne *o*

    OdpowiedzUsuń
  3. dongu zabił staruszkę [*] amen nad jej duszą

    OdpowiedzUsuń